Sesja w sadach marzyła mi się od dawna. Nigdy jednak nie miałem szczęścia by móc ją wykonać, bo zawsze coś stało na przeszkodzie… Najczęściej pogoda krzyżowała plany, bo maj bywa dosyć kapryśnym miesiącem, a na dodatek samo kwitnienie sadów trwa stosunkowo krótko, więc ciężko wszystko dobrze zgrać w czasie.
Jednak sesja z Moniką i Marcinem przełamała złą passę. Warunki pogodowe sprzyjały, a pozytywne nastawienie nie opuszczało nas ani na chwilę. Wszystko odbyło się bez większego planowania i może to właśnie dzięki temu totalnemu wyluzowaniu wszystko udało się idealnie zrealizować :). Bez żadnej presji jeździliśmy od sadu do sadu, szukając tych, które kwitnęły najpiękniej. Warto dodać, że zaledwie kilka godzin przed sesją Monika i Marcin wzięli ślub. Z racji panującej epidemii nie mogli oni zorganizować wesela, więc mieliśmy bardzo dużo czasu na szukanie idealnych miejscówek. Sesję zakończyliśmy równo z zachodem słońca, a ja gdy tylko wróciłem wieczorem do domu od razu wziąłem się za przeglądanie efektów naszej pracy. Już wtedy byłem pewien, że zdjęcia z wiosennej sesji w sadzie pojawią się na moim blogu 🙂